Jeśli świadomość ludzi w temacie gleby będzie kojarzyła się tylko z brudem i podporą dla korzeni roślin…powiem Wam , że dalej będziecie podatni na kupowanie bajek o żywności bio i tzw. żywności ekologicznej..
Dziś trochę o ściółkowaniu ogrodu…O tym zimowym, tak ważnym w tym okresie.
Dlaczego ściółkowania ogrodu jest takie ważne?
Bo w naturze proces ten dzieje się cyklicznie jesienią.Bo podpatrując naturę, uczymy się ją naśladować.Bo chcemy dać pożywienie i schronienie wszystkim organizmom, które tworzą nierozelwalną część żywej tkanki ziemi. Ograniczamy wzrost chwastów, tworzymy kolejną porcję superżyznej gleby nasyconej minerałami, które w kolejnym sezonie trafią do warzyw.
W czasach w których globalnie zostliśmy tej zdrowej żywności pozbawieni, ściółkowanie to kluczowy waunek do stworzenia pełnowartościowych warzyw którymi dzielimy się z Wami.
Natura przejawia mądrość i swoją inteligencję od tysięcy lat adaptacji.
Wszystko na zimę chce się przykryć.W lesie liście opadają tworząc przyjemny klimat dla życia na powierzchni tuż poniżej i pomiędzy korzeniami drzew. Na dzikich łąkach zioła i byliny ścielą się do ziemi. W naturze z natury nie ma odkrytej ziemi..Czy to przypadek ? Nie sądzę..Każda odkryta rana w odsłoniętej ziemi pokryje się roślinami pionierskimi, lub tymi właśnie które wybrały to miejsce i postanowiły tam rosnąć. Dobra gleba cechuje się odpowiednim poziomem wilgotności, tlenu, składników odżywczych i materii organicznej. W naturze gleby tworzą się i odżywiają dzięki cyklicznemu procesowi, w którym korzenie roślin pobierają z podglebia wodę i składniki mineralne, a powierzchnię zaścielają opadłymi liśćmi, owocami i innymi resztkami organicznymi, które wnoszą minerały do gleby budując ją i wspierają jej mieszkańców.
W naszym ogrodzie podpatrujemy naturę i próbujemy ją naśladować.
Ściółka to pożywienie dla dżdżownic które korzystając z cieplejszych jesienno – zimowych dni wciągnął sobie listek lipy, dębu głębiej i tam go zjedzą..dzięki temu cała populacja może przetrwać długi okres zimowy. Bez tej ilościowej stołówki i kołderki, nie ma na to szans.
W mieście i wszędzie tam gdzie naturą chce zarządzać człowiek, dzieje się jakby na odwrót.Tak niestety jest we wszystkich niemal uprawach; ogromnych uprawach monokulturowych, tzw. ekologicznych, czy mniejszych uprawach konwencjonalnych, w których odsłonięta ziemia przez większą część roku narażona na działanie wiatru, deszczy, suszy i mrozu, traci swoją żywą tkankę – traci organizmy w niej zamieszkujące i traci większość składników odżywczych.
Dodatkowo coroczna orka lub tradycyjne przekopywanie ziemi wyrzuca na wierzch organizmy beztlenowe z głębi ziemi, a organizmy tlenowe trafiają głęboko przykryte warstwą górną..Czy tym sposobem znajdują odpowiednie warunki do dalszego bytowania…(?)
Natura posiada mądrość tysięcy lat adaptacji.
Bez tych mikroorganizmów i subtelnych powiązań między nimi a roślinami nie może być mowy o zdrowych i pełnowartościowych roślinach.
Model inwazyjny, który niestety wyrósł z naszej tradycji ze swoimi traktorami, podpiętymi do nich pługami, agregatami, zbiornikami z chemią to model walki z naturą, zawłaszczania jej, trucia wody i trwałego niszczenia gleby oparty na wyzysku. To model w którym ziemia ma przynisić zysk, pozostaje tylko zasobem a ilość użytkowanej energi w tym procesie znacznie przekracza wartość plonu. Zamiast mechanicznie pozbawiać glębę żyzności możemy pozwolić, aby procesy rozluźnienia i napowietrzenia gleby wykonały za nas organizmy glebowe.
To ściółka i jakość gleby i skład roślin powinny stać się kryterium oceny w ogrodach w których rosnące rośliny mają odżywiać, oczyszczać i tym samym leczyć.
Wciąż obowiązujący paradygmat tzw. ekologicznej żywności opiera się na fałszywych programach pomocowych, certyfikatach, stosach biurokracji, wypełnianych rubryk z liczbami. Podczas gdy ziemia w tej rzekomo wzorcowej uprawie wciąż pozostaje zasobem zniszczonym przez system orkowy, a rośliny choć bez chemii dalej ubogie są w kluczowe dla zdrowia minerały.
Czekamy na nowe czasy w których świadomy konsument zrozumie, że jedynym warunkiem zdrowych roślin jest wzorzec zaczerpnięty z natury a nie z Brukseli. Czasy zależą od nas a trwałe zmiany można wprowadzać oddolnie. Jeśli nie będzie naszego globalnego przyzwolenia na toksyczną żywność, której produkcja i sprzedaż pozostaje wciąż legalna, pewnego dnia „korpopasza” będzie musiała zniknąć ze sklepowych półek…Tym samym zniknie model trucia wody i gleb wpisany w tę produkcję.
To Ty decydujesz który model popierasz, podejmując codzienne decyzje zakupowe.
Jeśli zapytasz mnie kolejny raz chcąc nabyć warzywa z naszego ogrodu, czy uprawiam żywność tzw. ekologiczną odpowiem Ci…”Nie uprawiam takiej żywości i nie chcę mieć z tym marketingowym produktem nic wspólnego”..
Pozdrawiam już grudniowo jacek 🙂